sobota, 13 lutego 2016

13 luty 2016, #12HSGD

Cały dzień chodzę przygnębiona, nie wiem co jest mojemu psu i nie wiem jak mu pomóc. Do weterynarza teraz nie pójdę bo za co? Ugh. Jeśli pies mi umrze będę naprawdę smutna, załamana i będę jeść żeby zabić smutek (oby nie). Poszłam z nim na spacer bo może załatwić się nie może, na dworze ok wchodzimy do domu znowu to samo, trzęsie się, nie chce chodzić, jeść i pić... Poczekam jeszcze trochę, musi mu przejść. Strasznie się martwię, jutro niedziela i pozamykani wszyscy weterynarze, a do Warszawy nie ma mnie kto podwieźć.


makaron, sos słodko kwaśny z kurczakiem 550 (matko bosko)
4 chrupkie z szynką i ogórkiem 222
kajzerka średnia z szynką  230
jabłko 100

mel b brzuch, 150 brzuszków, 40 przysiadów
1102/1100 

4 komentarze:

  1. kochanie trzymam kciuki, zeby wszystko było dobrze!
    Trzymaj się tam skarbie :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej chodzi o same koszty leczenia, 2 lata temu złapał kleszcza, który zaatakował wątrobę i poszło 500zł na to, a nie mam od tak lekką ręką 500zł sobie wydać. Na razie mu się polepszyło, sądzę że na szczęście nie mógł się tylko załatwić, albo zjadł coś na podwórku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Sosy są zawsze podstępne jeśli chodzi o kaloryczność ;/ ale bilans i tak śliczny<3 Mam nadzieję, że z czworonogiem będzie lepiej. Trzymaj się motylku i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ma nadzieję, że z pieskiem będzie wszystko ok. Ja sama bardzo przywiązuję się do zwierząt.
    Piękny bilans, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń